niedziela, 25 stycznia 2015

Prolog

Na wstępie chciałabym Wam powiedzieć, że dziadkowie są tylko elementem przejściowym. Nie miałam lepszego pomysłu jak wprowadzić pewne fakty. Miłego czytania! :)

~~
Norwegia

Winda powoli sunęła na przedostatnie piętro niewielkiego wieżowca. Ciepło panujące wewnątrz tej metalowej klatki stanowiło wielką ulgę dla zmarzniętych dłoni Sandry, która przez pośpiech zapomniała zabrać ze sobą rękawiczek. Postawiła siatkę pomiędzy nogami tak, aby się nie wywróciła i z zapałem zaczęła pocierać o siebie dłonie i chuchać w nie ciepłym powietrzem z ust.
- Ty to kiedyś głowy zapomnisz. - powiedział Damian, jej starszy brat. Nie mógł powstrzymać uśmiechu, który wkradał się na jego usta.
Dziewczyna spojrzała na niego spode łba i kontynuowała tarcie dłoni z zawziętością, jak gdyby pragnęła w ten sposób wzniecić ogień.
- Na pewno mamy wszystko? - spytał Damian, wskazując na siatkę ściśniętą pomiędzy nogami dziewczyny.
- Na pewno. - odparła lekko zirytowana.
Na panelu sterowania wyświetliła się dziewiątka i winda stanęła w miejscu. Stojący przy wyjściu Damian pchnął ciężkie drzwi i przytrzymał je dla swojej młodszej siostry.
- Nie zapomnij siatki, siora. - rzucił Damian w pełni zdając sobie sprawę z tego, że każdą taką zaczepką coraz to bardziej rozdrażnia Sandrę. Uwielbiał to robić i nie przepuściłby żadnej okazji, aby ją nieco podenerwować.
- Dajże już spokój. - odparła dziewczyna, chwytając reklamówkę z prezentami w zmarznięte palce, po czym wyszła z windy.
Rodzeństwo ruszyło długim korytarzem, po którego bokach znajdowały się wejścia do mieszkań. Wszystko spowite było w półmroku, a jedynym źródłem światła było zabrudzone okno po przeciwnej stronie holu. W pogodny dzień widać było z niego park znajdujący się nieopodal, ale teraz widok przesłaniała wszechogarniająca biel śnieżycy. W końcu dotarli do drzwi po prawej oznaczonych numerem 35 i Damian zapukał w charakterystyczny dla niego sposób. Odczekali chwilę i drzwi stanęły otworem.
- Cześć babciu! - rzekli chórem Damian i Sandra.
- Cześć, no wchodźcie, wchodźcie. - powiedziała babcia, nawołując ich ręką do środka i zamykając za nimi drzwi. - Jak wyście przejechali przez tą zamieć?
- E tam, tylko trochę pada. Nic takiego. - odparł Damian i ucałował babcię w policzek i wręczył jej kwiaty, które uprzednio odwinął ze szczelnego opakowania. Chwilę później babcię ucałowała Sandra.
- Dzieciaki, rozbierajcie się i wchodźcie. Zaraz przyniosę zupę i się zagrzejecie.
Z przedpokoju weszli do mieszczącego się tuż obok pokoju gościnnego, rozświetlanego wyłącznie przez biel obecną za oknem, co w zupełności wystarczyło, aby w pomieszczeniu było całkiem jasno. W kącie pokoju stał telewizor, który nadawał jakiś film. Przy okrągłym stole siedział dziadek, który podniósł wzrok znad gazety, po czym wstał i przywitał się z wnukami przytulając ich do siebie.
- Cześć młodzieży. Zimno tam, co?
- Bywało gorzej. W końcu musiało trochę posypać. - odezwała się Sandra, na co Damian pokiwał głową - Zaraz wracam, dobra? Muszę sobie wsadzić ręce pod kran.
- A co, nie wzięłaś rękawiczek? - spytał zaskoczony dziadek.
- Tak, no zapomniałam. - powiedziała Sandra kierując się do łazienki po drugiej stronie przedpokoju.
Ciepła woda ulżyła jej dłoniom i sprawiła, że znów była w stanie zginać palce. Wróciła do pokoju, klepnęła odwróconego do niej plecami Damiana w ramię, po czym rozdzielili między siebie prezenty dla babci i dziadka. Widząc to dziadek zawołał:
- Babciu chodź tu szybko!
- Już idę! - zawołała babcia i wszelkie stuki naczyń, które dało się wcześniej słyszeć z kuchni nagle ucichły. Babcia z malującą się na jej twarzy radością prawie wbiegła do pokoju, wycierając sobie jeszcze dłonie w fartuch, po czym zdjęła go i położyła na półce przy drzwiach.
Damian z Sandrą wcześniej ustalili, że złożą życzenia wspólnie obydwojgu dziadkom, gdyż nie lubili się rozdrabniać, a każdy i tak zawsze składał podobne życzenia. Stanęli we dwoje naprzeciwko babci i dziadka, i składanie życzeń rozpoczął Damian.
- Chcieliśmy wam życzyć wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Babci i Dziadka. Zdrowia, szczęścia, radości, i żeby się Wam dobrze powodziło. - tutaj przerwał i dalej kontynuowała Sandra.
- I żebyś dziadku doczekał się wreszcie wygranej naszej reprezentacji. - dziadek machnął ręką. - A żeby ciebie babciu dziadek zabrał gdzieś w daleką podróż.
- Tego to już chyba się nie doczekam. - powiedziała babcia pół żartem - No dziękujemy Wam kochaniutcy.
Wszyscy wymienili uściski i całusy (w przypadku dziadka były to dotknięcia policzków. Zawsze mówił, że tak robią politycy, mając chyba na myśli zwyczaje sprzed wielu dekad). Babcia bardzo ucieszyła się z szeroko promowanej w mediach książki kucharskiej, za to dziadek z uznaniem przyjął książkę traktującą o II Wojnie Światowej. Każde z nich otrzymało dodatkowo zestaw kosmetyków, co nie było dla nich zaskoczeniem, zważywszy na to, że co
roku otrzymywali je od swoich jedynych wnuków. Po krótkiej ceremonii wręczenia podarunków rodzeństwo pomogło babci zastawić stół jedzeniem, a następnie wszyscy przystąpili do spożywania obiadu, który smakował wspaniale w ten mroźny dzień. Posiłki przygotowywane przez babcię od zawsze były przepyszne, ale wszyscy mieli wrażenie, że w ten dzień pobiła samą siebie.
Podczas gdy za oknem szalała śnieżna wichura, która nieustannie rzucała o szybę niezliczoną ilością białych płatków, oni rozgrzewali się w ciepłym domu. Towarzystwo wymieniało krótkie zdania dotyczące pogody i innych nieistotnych rzeczy.
Po skończeniu głównych dań przyszła pora na deser. Stół zastawiono kilkoma rodzajami ciast, czekoladkami i kruchymi ciastkami, które musiały poczekać na swą kolej w trasie do żołądków, ponieważ wszyscy czuli się syci po spożyciu jakże obfitego obiadu.
Przy stole rozpoczęły się rozmowy o aktualnych sprawach, a w tle przygrywała muzyka dochodząca z telewizora ustawionego na powtórkę jakiegoś festiwalu muzycznego. Dziadek pytał Damiana o nadchodzące kolokwium, a Sandrę o plany dotyczące szkoły.
- Kochani, my też mamy dla was niespodziankę. - zaczęła babcia.
- Z racji posiadania przez was Przywileju Jedynych Wnuków, ta niespodzianka musi być cool. - oznajmił dziadek, wywołując śmiech młodzieży.
- Otóż, mamy dla was bilety na konkurs lotów narciarskich w Vikersund! - babcia wręcz drżała z radości. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, gdyż była dumna z prezentu jaki wymyśliła razem z dziadkiem.
Sandra zbladła. Zapadła niezręczna cisza, którą po chwili przerwał Damian.
- To świetnie! Niesamowity prezent, dziękujemy. - on jako jedyny wiedział o "małym sekrecie" Sandry.
Dziewczyna zawtórowała bratu z wymuszonym uśmiechem. Nie chciała go spotkać. Myślała, że zostawiła przeszłość za sobą. Jednak ta wróciła do niej, gdy wszystko wreszcie było na swoim miejscu.